środa, 21 czerwca 2017

Pù - Tunguska: Last Transmission (2017)


Co wydarzyło się 30 czerwca 1908 w środkowej Syberii nad rzeką Podkamienna Tunguzka na północ od jeziora Bajkał? Jedni twierdzą, że była to potężna eksplozja spowodowana uderzeniem ogromnych meteorytów, a jeszcze inni, że rozbił się tam statek kosmiczny pozaziemskiej cywilizacji. Nie ulega wątpliwości, że katastrofa z sprzed prawie 110 lat na stałe wpisała się w kulturę masową i zainspirowała między innymi Jacka Dukaja do napisania alternatywnej historii Europy krótko po zdarzeniu w fantastycznej i monumentalnej powieści "Lód", a Metallikę do napisania utworu "All Nightmare Long". Do grona zainteresowanych katastrofą dołączyła zaś francuska grupa Pù...

Cztery numery i zaledwie osiemnaście minut z sekundami - wydawać by się mogło, że to straszliwie mało, zwłaszcza jak na tak atrakcyjny temat. Nic bardziej mylnego. W tym czasie Francuzi nagrali album nie tylko interesujący, ale także bardziej spójny od wielu płyt od bardziej znanych artystów. Słuchowisko, bo tak należałoby właściwie określić ten konceptualny krążek nie jest typowym zapisem muzyki, a zbiorem radiowych audycji, dźwięków z pogranicza muzyki i eksperymentu - zupełnie jakbyśmy śledzili to, co się wtedy wydarzyło na bieżąco, w chwili gdy do katastrofy tunguskiej doszło.

W "Radio Prolouge" wita nas ambientowy szum mieszający się z szumem starego radia w którym trwa relacja z Tunguska. Oczywiście w języku rosyjskim. Dołączają do nich uderzenia perkusji, niepokojące ostre gitarowe riffy i odgłosy nadawania ostatnich wiadomości alfabetem Morse'a. Później wszystko cichnie, wietrzna gitarowa melodia uzupełnia szum majaczący gdzieś w oddali i następuje płynne przejście do utworu tytułowego. Najpierw słyszymy kolejną porcję rosyjskiej audycji po czym niepokojąco wtacza się ponury basowy riff, zgrzyty i perkusja nadająca całości dusznego, niemal doomowego klimatu. Wszystko uzupełniane smyczkami jak gdyby było to jakieś requiem dla ofiar tajemniczej katastrofy. Fantastycznie wypada rozwinięcie tego utworu, które przy całym ponurym brzmieniu zaskakuje nie tylko chłodem, ale też jakimś dziwnym ciepłem. Może to od tej eksplozji? Na koniec znów słyszymy rosyjskie komunikaty radiowe i przeskakujemy do trzeciego utworu zatytułowanego "Disturbances". Wita nas chłodna elektronika okraszona uderzeniami o jakieś gongi, rury albo inne kojarzące się z industrialnymi przestrzeniami. Niezwykle niepokojący, mroźny i mroczny klimat zdaje się nam pokazywać ogrom zniszczeń, a i być może daje do zrozumienia, że faktycznie mogło tu dojść do rozbicia statku kosmicznego. Niemal widzi się poskręcane ciała istot, które zdecydowanie nie są ludźmi. Ostatni na płycie "Eastern Hestern" kontynuuje ten niezwykły spektakl dźwiękowy wietrznym wstępem, ale znów pojawiają się melancholijne nuty. Po każdej katastrofie z mroku zdaje się przebijać promyk światła lub nadziei i tak właśnie brzmi ten utwór - lekko, poetycko i dziwnie ciepło, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę to, co przed chwilą "widzieliśmy" i słyszeliśmy. Katastrofa tunguska zdaje się tutaj być odzwierciedleniem wszystkich katastrof, także nasilających się w ostatnim czasie ataków terrorystycznych. W tym miejscu album niespodziewanie się urywa i gdy z jednej strony czuje się spory niedosyt to z drugiej od razu dociera do nas, że większa ilość dźwięków byłaby po prostu zbędna.

Minimalistyczny koncept album Pù zbudowany jest wokół kontrastów: cieni i niepokojów przez które przebija światło i nadzieja, wokół wszystkich odcieni jasności i ciemności. Nie ma tu miejsca na rozbudowane formy, epatowanie jazgotem czy zbędne dźwięki. To, co wydaje się być zaledwie naszkicowane po chwili nabiera głębszego sensu. Mikrokosmos, który został tutaj przedstawiony jest krótki, ale niezwykle wyrazisty i refleksyjny. Nie jest to jednak płyta do której się będzie wracać często - na jej niekorzyść paradoksalnie przemawia długość i bardzo melancholijny, niespieszny klimat. Ten album to interesująca ciekawostka, która mam nadzieję znajdzie swoje rozwinięcie w dłuższej formie. Ocena: 3/5


Płytę przesłuchałem i zrecenzowałem dzięki uprzejmości Creative Eclipse PR.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz