wtorek, 29 listopada 2016

R18/142: Alcest, Mono, pg.lost (28.11.2016, B90, Gdańsk)




Miało być koncertowe zakończenie jesieni, a tymczasem dała o sobie znać zima. Francuskiemu Alcest, japońskiemu Mono i szwedzkiemu pg.lost nie przeszkodziło to jednak, by zebraną w gdańskim B90 publiczność zabrać w magiczną podróż wraz ze swoimi niezwykłymi dźwiękami...

poniedziałek, 28 listopada 2016

Alcest - Kodama (2016)


Pamiętacie tego chłopca co dużo jadł i zawsze miał tłuste palce od masła? O francuskim (a jakże!) zespole, który przybrał nazwę od imienia tego właśnie chłopca pisaliśmy już jakiś czas temu. 30 września grupa wydała swój piąty album studyjny, który poprzedził wydany dwa lata nieco rozczarowujący "Shelter". Najnowsza "Kodama" to powrót do brzmienia z pierwszych płyt gdzie black metal wiązał się z shoegaze'owymi przestrzeniami jednakże pomyślanymi tak, by czuć było rozwój francuzów. A do tego wszystkiego panowie pokusili się o zbudowanie albumu wokół "japońskiego" motywu, bo słowo w tytule oznacza właśnie po japońsku - "echo", a właściwie "duch drzew"...

czwartek, 24 listopada 2016

Weekend Węgierski XXXI: Thy Catafalque (11) Tamas Katai - Slower Structures (2016)




Najwyższa pora na kolejny "Weekend Węgierski", a w nim po raz jedenasty o muzyce Tamasa Katai, który w mijającym roku wydał trzy nowe płyty dzięki czemu podcykl niespodziewanie rozrósł się szybciej i bardziej niż planowałem na początku. Katai bowiem w roku szczodrym nie próżnował i wydał druga płytę sygnowaną własnym nazwiskiem, debiutancki krążek nowego projektu Neolunar oraz kolejny zrealizowany w zaledwie rok od poprzedniego album macierzystej formacji Thy Catafalque - o nich wkrótce. Tymczasem przyjrzymy się szkockim i brytyjskim obrazkom z życia Tamasa Katai, które znalazły się na jego solowym albumie...

wtorek, 22 listopada 2016

Cancel The Apocalypse - Our Own Democracy (2016)


W zeszłym roku w podobny sposób zaskoczyła mnie formacja Tau Cross, która totalnie wymykała się jakimkolwiek gatunkowym założeniom. Z pochodzącą z Tuluzy francuską grupą Cancel The Apocalypse jest bardzo podobnie. Ich debiutancki album, a właściwie minialbum, stanowi połączenie post-rocka i metalu z post-hardcore'em oraz muzyką klasyczną i akustyczną. Mocne wrażenie robi już tytuł wydawnictwa i bardzo niepokojąca grafika na okładce, a to zaledwie początek...

niedziela, 20 listopada 2016

Meller Gołyźniak Duda - Breaking Habits (2016)


Kończący  się już rok szczodry zdecydowanie nie był dobry dla Mariusza Dudy z Riverside i dla jego kolegów z  zespołu z powodów osobistych, których nikomu chyba już nie trzeba przedstawiać. Nieco wcześniej, bo od listopada 2014 roku wraz z Maciejem Mellerem (znanym z Quidam) i Michałem Gołyźniakiem (znanym z Sorry Boys czy współpracy z Natalią Nykiel) nagrywał wspólną płytę, którą dopiero na jesień tego roku ukończyli. Efekt? Niesamowity i jakże inny od macierzystych formacji wszystkich trzech muzyków.

piątek, 18 listopada 2016

Muzyczna Biblioteka: Maurycy Nowakowski - Riverside: Sen w wysokiej rozdzielczości (2016)



Mogłoby się wydawać, że tworzenie monografii zespołu, który wciąż istnieje, a zwłaszcza takiego, który istnieje "tylko" piętnaście lat i posiada w swojej dyskografii "zaledwie" sześć płyt studyjnych nie ma sensu. Nic bardziej mylnego. Riverside to grupa, która od początku miała na siebie pomysł, a płyty wypełniają dźwięki piękne i posiadające ogromny ładunek emocjonalny. Do tego wszystkiego mijający rok nieoczekiwanie i bezpowrotnie zamknął pewien etap w historii grupy, który w chwili gdy ukazuje się książka Maurycego Nowakowskiego, przygotowuje się do dwóch koncertów pod koniec lutego, które otworzą nowy, nienapisany jeszcze rozdział. Jak Nowakowski poradził sobie z opowieścią o jednym z najciekawszych i rozpoznawalnych za granicą polskich zespołów?
 
 

Nieoczekiwany przez nikogo zwrot akcji jakim była druzgocąca śmierć Piotra Grudzińskiego złapał pisarza na finiszu pracy nad tekstem. Pierwszy „zerowy” rozdział zatytułowany „Nad brzegiem rzeki” jest powiązany klamrą z ostatnim jedenastym rozdziałem noszącym tytuł „Przerwany sen”. Dzięki temu książka zyskuje na jeszcze większej spójności: nie ma tu miejsca na filmowy cliffhanger czy niedopowiedzenia wynikające z upływu czasu między wydaniem książki a kolejnymi płytami, bo dokładnie w tym samym miejscu gdzie się kończy snuta przez niego historia na horyzoncie już majaczy nowy początek formacji. Ta klamrowa konstrukcja jednocześnie sprawiła, że biografia Riverside jest nie tylko opowieścią o jednym z najważniejszych krajowych zespołów, ale także przepełnioną nostalgią i miłością opowieścią o ludziach, który ten zespół tworzyli i jednocześnie małym hołdem dla Grudnia, którego pamięć równie pięknie Riverside uczcił wydając nie tak dawno kompilację „Eye of the Soundscape” gdzie wraz ze starszymi utworami instrumentalnymi, znalazły się cztery premierowe kompozycje, a zarazem ostatnie zrealizowane za życia gitarzysty utwory. Należy jednak zauważyć, że Nowakowski nie popada przy tym w nadmierny patos, nie bawi się w napuszone i pozbawione większego sensu spekulacje czy obawy, wreszcie nie wylewa swoich żali nad stratą, oddając w tej kwestii głos członkom zespołu. Ta książka jest bowiem napisana tak jak płyty Riverside – precyzyjnie i z nostalgią przebijającą się pośród słów, nigdy nie definiując całości treści w jeden możliwy sposób.

To także książka o sile marzeń i determinacji w dążeniu do celu, doskonałości, stałym poszukiwaniu sensu w otaczającym nas świecie oraz sile prawdziwej przyjaźni nieskruszonej konfliktami wewnętrznymi czy przeciwnościami jakie los co rusz rzucał chłopakom pod nogi. Nieco niestandardowa jest jednak narracja tej pozycji, nie skupia się ona bowiem tylko i wyłącznie na muzykach warszawskiego zespołu i grupie, ale także w wielu miejscach kreśli tło historyczne bez którego nie dałoby się odpowiednio przedstawić meandrów i delt brzegu rzeki, która w wielu sercach ma szczególne miejsce. W biografiach takie tło często ogranicza się jedynie do początkowych partii, a później się do niego z reguły nie wraca. Nowakowski jednakże każdy okres w historii Riverside osadza w konkretnym czasie, a nawet pokusił się o mały rys historyczny całej polskiej sceny progresywnej czy zespołów, które znajdowały się w mniejszym czy większym stopniu w otoczeniu Riverside. Bardzo interesujący jest także szkatułkowy podział tej narracji, który można już zaobserwować w drugim rozdziale noszącym tytuł „Dorzecza”. Biogramy muzyków są zgrabnie od dzielone od siebie, a następnie wzajemnie się przenikają i stopniowo uzupełniają. 

Riverside po nagraniu płyty „Love, Fear and the Time Machine”, 2015 (fot. Mariusz „Kobaru” Kowal)

Podobny zabieg Nowakowski zastosował przy krótkich opisach poszczególnych utworów z płyt wykazując się nie tylko przenikliwymi spostrzeżeniami, ale także trafną oceną zmian stylu i poszukiwań tożsamości Warszawiaków. Sam komentarz „odautorski” jest w dużym stopniu oparty na wypowiedziach muzyków, które wręcz przypominają wywiad-rzekę, ale bez pytań które by je poprzedzały. Język jest płynny, klarowny i soczysty, nie ma w nim dłużyzn ani mielizn, niezależnie od partii czy poruszanego akurat tematu. Co więcej, nie ucierpiały na tym nawet końcowe rozdziały, które choć jak sam przyznaje autor stały się bardziej relacją naocznego świadka niż rzetelnym podsumowaniem historii zespołu. Ogromne brawa należą się też za iście Hitchcockowskie budowanie napięcia, którego kulminacja następuje właśnie w tej ostatniej, najsmutniejszej części książki – nie wstydzę się przyznać, że się po prostu poryczałem, bo nadal do mnie nie dociera, że Grudnia już z nami nie ma i sądzę, ze nie tylko ja nadal dość silnie to przeżywam.

Riverside, 2016 (fot. Oskar Szramka)

Na nieco ponad czterystu stronach – wliczając także spis wszystkich wydawnictw Riverside i Lunatic Soul wydanych do końca października tego roku, a także dwie wkładki z fotografiami gdzie nie zabrakło także przejmującej czarno białej sesji zdjęciowej Oskara Szramki – Nowakowski barwnie, szczerze i przystępnie opisuje fenomen Riverside, ale nie urządza zbędnych personalnych wycieczek. Z dbałością o szczegóły, wręcz chciałoby się powiedzieć „w wysokiej rozdzielczości”, skonstruował nawet nie biografię czy monografię zespołu, a powieść o zespole i o drzemiącej w niej niezwykłej charyzmie i odwadze w podejmowaniu trudnych decyzji. Całości dopełnia kapitalna grafika Travisa Smitha, który dla Riverside tworzy obrazy już od samego początku i z godną podziwu konsekwencją artystyczną uzupełnia każde z wydawnictw formacji. O tym, że to pozycja godna uwagi świadczyć też może fakt, że pochłonąłem ją w niespełna trzy dni – czyta się ją szybko i bardzo przyjemnie, ale to też nie oznacza że nie ma czasu na refleksję nad tym co właśnie się przeczytało. Doskonale czyta się ją przy muzyce, tak Riverside jak i Lunatic Soul, ale nie jest też to pozycja zupełnie hermetyczna – z powodzeniem mogą sięgnąć po nią nie tylko najwierniejsi fani zespołu i Ci którzy dopiero poznają ich muzykę, ale także wszyscy, którzy główkują się co inni widzą w „jakimś progresywnym” zespole i jestem przekonany, że spora liczba takich czytelników nie tylko sięgnie po ich płyty, ale wkrótce oczarowana dźwiękami pójdzie na kolejne koncerty zespołu, które mam nadzieję po dwóch lutowych będą się mimo wszystko odbywać. To jeszcze nie jest koniec, jeszcze nie nadszedł czas…


Książkę przeczytałem i zrecenzowałem dzięki uprzejmości wydawnictwa In Rock oraz Laboratorium Muzycznych Fuzji. Tekst w całości pierwotnie był dostępny wyłącznie na łamach Laboratorium Muzycznych Fuzji.

czwartek, 17 listopada 2016

poniedziałek, 14 listopada 2016

Opeth - Sorceress (2016)


Na niektóre albumy czeka się z niecierpliwością, a kiedy już się pojawią jedyne co czujesz to ogromny zawód. Nie mam za złe, że Opeth kontynuuje swoją przygodę z odkrywaniem brzmień z lat 70 i wielką woltę stylistyczną, która dokonała się za sprawą "Heritage", bo poprzednika najnowszego dwunastego albumu Szwedów, "Pale Communion" uwielbiam i wciąż lubię do niego wracać. Odnoszę jednak wrażenie, że Åkerfeldta wraz z ekipą znów dręczy jakieś dziwne zmęczenie formuły... 

piątek, 11 listopada 2016

Leonard Cohen - You Want It Darker (2016)


Zaledwie trzy tygodnie temu wyszła jego najnowsza czternasta, a zarazem ostatnia płyta studyjna. W kontekście tytułu "pożegnalnej" płyty aż chce się zacytować ostatnie słowa Tuwima, które miały brzmieć: "dla oszczędności zagaście światłość wiekuistą, gdyby mi kiedyś miała zaświecić" bo dopełniają się z chęcią wyciemnienia - odejścia w wieczny mrok. Do tego wszystkiego z okładki bije ta przejmująca czarno biała kolorystyka jakby od niechcenia nawiązująca do innej tegorocznej płyty "Blackstar" Davida Bowiego, którego pożegnaliśmy na początku tego roku. Sprawdźmy jaka jest najnowsza płyta Leonarda Cohena...

czwartek, 10 listopada 2016

1000mods - Repeated exposure to.. (2016)




...high sound levels (more than 80 decibels) may cause permanent imparing of hearing"* - bo tak w zasadzie brzmi pełen tytuł trzeciej płyty Greków z 1000mods. Nadal bardzo lubię vintage'owe brzmienie wyrwane z lat 70, choć w swoistym przesycie nurtem retro sięgam po tego typu granie nieco rzadziej niż miało to miejsce jeszcze kilka lat temu. W przypadku 1000mods i ich najnowszego wydawnictwa zadecydowała po sięgnięcie i kolejną jazdę bez trzymanki z tą grupą jak to u mnie często bywa - okładka i długaśny tytuł, który jest dobrze znaną nam przestrogą, a do tego idealnie wpisującym się w receptę takiej muzy.

wtorek, 8 listopada 2016

Jason Richardson - I (2016)


Napisał: Jarek Kosznik


Po długim, kilkuletnim oczekiwaniu, 29 lipca bieżącego roku, miała miejsce premiera pierwszej solowej płyty amerykańskiego wirtuoza gitary Jasona Richardsona pod tytułem „I”.  Muzyk jest znany także z występów w takich zespołach jak All Shall Perish, Born of Osiris i Chelsea Grin, gdzie dojrzewał jako artysta i kompozytor, stale podnosząc swoje umiejętności. Znakiem rozpoznawczym Jasona jest perfekcyjna, niezwykle czysta technika gry przy nieludzkich wręcz szybkościach, którą zachwycił, albo wręcz zawstydził wielu legendarnych wirtuozów gitary. Podczas realizacji nieco ponad godzinnego materiału swojej debiutanckiej płyty, gitarzysta wykorzystał pomysły z całego przekroju swojej przygody z muzyką. Czy ta płyta jest prawdziwą ucztą dla słuchacza czy jedynie zestawem idealnie odegranych zagrywek? Czy wniosła nowy powiew świeżości? Jak Jason Richardson wykorzystał swoje kompozytorskie umiejętności i wcześniejsze doświadczenia? Jak wypadli zaproszeni na tą okoliczność goście specjalni? Postaram się odpowiedzieć na te pytania.

sobota, 5 listopada 2016

W NiewieLU Słowach: Garbage, The Brew


Dwa zespoły, które im starsze tym ciekawsze. Garbage nie tak dawno wróciło z nową płytą pokazując jak doskonale odnajdują się we współczesnej muzyce alternatywnej, drugi i młodszy czyli The Brew z kolei coraz bardziej odchodzi od swoich retrokorzeni śmiało penetrując coraz bardziej alternatywne granie i robiąc to naprawdę pomysłowo, choć z wyczuwalnym zmęczeniem. W kolejnej odsłonie "W NiewieLU słowach" przyjrzymy się obu i spróbujemy sobie odpowiedzieć na pytanie: co jeszcze ma do zaoferowania szeroko pojęta scena alternatywna?

czwartek, 3 listopada 2016

Until The Uprising - Out Of Time (2016)


Francuska grupa Until The Uprising zapewne jest Wam kompletnie nie znana i wcale mnie to nie zdziwi. Ta powstała w 2008 roku w Nicei formacja ma na swoim koncie demo i dwie pełnometrażowe płyty studyjne, z czego ostatnia miała swoją premierę 21 października tego roku. To, co grają to właściwie wypadkowa różnych stylów, jednakże silnie zakorzeniona w nurcie djent. Czy najnowszy album jest wart uwagi?