środa, 7 września 2016

Ade - Carthago Delenda Est (2016)


Pozostając w historycznych klimatach cofniemy się w czasie do Starożytnego Rzymu. Panowie z Ade grają techniczny death metal, który znakomicie ze swoją brutalnością nadaje się do opiewania bohaterów, oddawania wojennego zgiełku i zagrzewania do walki. W lipcu pojawił się ich trzeci album studyjny, który zainteresował mnie świetną okładką i zmiażdżył bezkompromisowym uderzeniem jakie wylało się na mnie z głośników niczym hordy rozwścieczonych wojowników samego Hannibala Barkasa, dowódcy wojsk Kartaginy, któremu poświęcono najnowszy krążek...


Grupa powstała w 2007 roku w Lazio we Włoszech. Debiutowali w 2009 roku pełnometrażowym albumem "Prooemivm Sangvine", a cztery lata później zrealizowali bardzo dobrze przyjęty koncept album poświęcony Spartakusie zatytułowany po prostu "Spartacus" (na którym gościnnie zagrał George Kollias znany z grupy Nile). W swojej muzyce łączą nowoczesny techniczny death metal z folk metalem opartym o muzykę antycznego Rzymu oraz Grecji. Najnowsza płyta, wydana 15 lipca, jest pierwszym materiałem wydanym z nowym wokalistą Traianusem czyli Diegiem Liano, który zastąpił poprzedniego growlera Fabia. Warto dodać, że panowie występują pod pseudonimami nawiązującymi do imion Starożytnego Rzymu: i tak obok Traianusa (i gitarzysty Fabia) mamy Commodusa na perkusji, Nero(na) na gitarach, Caligulę na basie.

Przez szesnaście lat prowadził wojnę przeciwko Rzymianom w Italii bez przerwy i w całym tym okresie nigdy nie zwolnił swojej armii ze służby w polu. Zarazem utrzymywał te liczne tłumy pod kontrolą, a wolny od niechęci wobec niego lub wobec kogokolwiek innego. W dodatku było tak, mimo że zatrudniał oddziały, które należały nie tylko do obcych krajów, ale także do różnych ras. Prowadził ze sobą Afrykanów, Hiszpanów, Celtów, Liguryjczyków, Italów i Greków, ludzi, którzy naturalnie nie mieli ze sobą nic wspólnego, jeśli chodzi o prawo, zwyczaje, język czy w jakikolwiek inny sposób. Co więcej – dzięki umiejętnościom przywódczym potrafił narzucić swój autorytet pojedynczym głosem i własną wolą nawet ludziom tak całkiem różnego pochodzenia. Osiągnął to w stale zmieniających się warunkach, często korzystając z pomyślnych wiatrów fortuny, ale również wtedy, gdy wiatr zmienił kierunek na przeciwny. Polibiusz, 9.22 – 26

Pod względem brzmieniowym i stylistycznym "Carthago Delenda Est" kontynuuje ścieżkę obraną na "Spartakusie" co słychać już w otwierającym, znakomitym i potężnym utworze tytułowym. Epicki filmowy wstęp w którym zostajemy rzuceni w sam środek bitwy, a już po chwili następuje wściekłe rozpędzone marszowe uderzenie. Świetne rwane riffy, masywna perkusja, bardzo dobry growl i ciekawe orientalne tło wbijają w ziemię. W wypadku tego grania dziwnie brzmi słowo "przebój", ale w swoim gatunku jest to właśnie numer, który dosłownie wżera się w czerep i zostaje w nim na długo. Nie ustępuje mu wybrany na singiel "Across the Wolf's Blood", który również uderza masywnym brzmieniem gitar i perkusji, fantastycznie łącząc death metalowe tempo z orientalnymi zagrywkami. Czerep z całą pewnością będzie kiwał się w rytm. W trzecim utworze znów na początku jest bardzo filmowo i potężnie, z początku nieco duszniej i bardziej doomowo, ale po chwili ponownie wszystko się rozpędza i brzmi znakomicie. "Annibal" płynnie przechodzi w szarżę bojowych słoni z którego wykorzystywania Hannibal słynął w numerze zatytułowanym "With Tooth And Nail" niemal ma się wrażenie uczestniczenia w samym środku bitwy, tylko nie dajcie się zadeptać przez rozwścieczone zwierzęta lub nabić na okrwawione ciosy. Także i ten kawałek po prostu miażdży. Zaraz po nim wtacza się kolejny absolutny killer, czyli "Dark Days Of Rome", a do takich z całą pewnością należał okres wojen punickich, a zwłaszcza tej zapamiętanej jako druga.

Scypion spytał Hannibala, kto jest największym dowódcą. W odpowiedzi Hannibal ogłosił najwspanialszym Aleksandra Macedońskiego, który kroczył przez niezbadane terytoria z niewielkim wojskiem, przekraczając granice ludzkich pragnień. Gdy ten spytał, którego dowódcę umieścił by tuż za nim, Hannibal wymienił Pyrrusa, gdyż uczył, jak zakładać obozy i sztuki zwyciężania. Wtedy Scypion spytał, kto jest trzecim z kolei, a wówczas Hannibal wymienił siebie. Śmiejąc się, Scypion spytał, jakie przyznał by sobie miejsce, gdyby pokonał jego, Scypiona. Wówczas, bez wątpienia – odpowiedział Hannibal – umieścił bym siebie przed wszystkimi innymi dowódcami. Liwiusz XXXV, 14

Chwila wytchnienia czeka w początku utworu "Scipio Indomitus Victor". Nieco wolniejszy, ale mimo to nie stroniący od mocnych gitar, potężnej perkusji i mnóstwa kapitalnego gęstego klimatu. W kolejnym "Male Nostrum" przenosimy się na morze. Wita nas szum fala, skrzypienie desek i kobiece zawodzenie, a następnie znów uderza w nas kolejna porcja sążnistych riffów i szybkiej, marszowej perkusji. Płyniemy do Afryki gdzie czeka nas bitwa pod Zamą (202 r pne) gdzie Hannibal został pokonany przez syna Korneliusza Scypiona, Publiusza zapamiętanego jako Scypion Afrykański. "Zama: Where Tusks Are Buried", bo taki tytuł nadano ostatniej batalii, od razu jest potężny i szybki. Nie brakuje kolejnej porcji masywnych, melodyjnych gitar, mocnej perkusji i znakomitego growlowanego wokalu. Jako przedostatni nie zwalniając tempa uderza "Excidium", a następnie wieńczący płytę "Sowing Salt" który kończy historię Hannibala, który po klęsce Antiocha III Wielkiego w wojnie z Rzymem w 189 roku pne popełnił samobójstwo wypijając truciznę. Podobno zanim umarł powiedział: Uwolnijmy Rzymian od ich długiego niepokoju, skoro twierdzą, iż zbyt długo jest czekać na śmierć starego człowieka. W tym utworze również nie ma zmiluj: gitary łoją że aż miło, a perkusja naprawdę porządnie potrafią sponiewierać. 

Cechowało go nieludzkie okrucieństwo i wiarołomność więcej niż punicka; nic nie było dla niego rzetelnie, nic święte, ani bogobojność, ani przysięga, ani wiara. Tytus Liwiusz, Dzieje od założenia miasta Rzymu XXI, 4

Czterdzieści osiem minut jakie znalazło się na trzecim krążku Ade to materiał, który przetacza się przez człowieka niczym huragan. Dopracowane brzmienie pełne świetnych rifów, mocnej perkusji i fantastycznego klimatu, który dosłownie rzuca nas w wir wydarzeń i stawia oko w oko z Hannibalem. Na pewno nie jest to album, który pokochają niesłuchający death metalu i kompletnie od takiego grania stroniący, ale reszta poczuje się jak w domu. Ade po niezłym debiucie i bardzo udanym drugim albumie pokazało tutaj prawdziwy geniusz. To materiał brutalny, w duchu staroszkolnego death metalu, ale jednocześnie bardzo nowoczesny, na swój sposób melodyjny i bardzo atrakcyjny. Wreszcie to jeden z ciekawszych albumów, które pojawiły się w roku szczodrym i nie mam wątpliwości, że powinien znaleźć się w wielu zestawieniach podsumowujących. Polecam! Ocena: 9/10


Fragmenty z pism starożytnych historyków oraz ostatnie słowa Hannibala podaję za wikipedią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz